sobota, 29 grudnia 2012

Efektima, błoto mineralne, przeciwzmarszczkowa maseczka z wyciągiem z alg

Maseczki, maseczki, maseczki. Możecie być pewni, że to coś, czego na moim blogu nigdy nie zabraknie. Dzisiaj również chcę Wam przedstawić jeden z moich nabytków, który dość długo czekał na swoją kolej. W końcu znalazłam i czas dla niego- przedstawiam Wam więc przeciwzmarszczkową maseczkę Efektima z wyciągiem z alg, błoto mineralne.


Maseczka znalazła się w moim koszyku przypadkiem. Napis "błoto mineralne" dość skutecznie przyciągnął mój wzrok i właśnie dlatego się na nią skusiłam. Po prostu lubię takie mazidła. Inne napisy, szczególnie "przeciwzmarszczkowa" ujrzałam w domu. Co prawda nie mam jeszcze jako takich zmarszczek, ale jak to mówią "lepiej zapobiegać, niż leczyć".

Od producenta: 

Sposób użycia:

Skład:

Moja opinia:
Za około 2-3 złote otrzymujemy 10 ml produktu o błotnistym kolorze i delikatnym, trochę mdłym zapachu (który kojarzy mi się właśnie z produktami dla cery dojrzałej). Konsystencja faktycznie przypomina mi błoto. Nałożenie maseczki nie jest zbyt wygodne, produkt już przy aplikacji roluje się i dość ciężko rozprowadza. Również zmywanie jej jest niezbyt wygodne, nie zasycha na skorupę, ani nie pozostaje w pierwotnej konsystencji. Podczas usuwania również się roluje i odpada, przez co stosowanie jej kojarzy mi się ze sprzątaniem wszystkiego wokół. Jeżeli chodzi o efekty nie zauważyłam żadnych. Skóra przed i po zastosowaniu zachowuje się dokładnie tak samo, nie zmienia się w żaden sposób jej wygląd, ani stan. Nie zauważyłam również żadnego napięcia, czy ujędrnienia, o których wspomina producent.

  
Ocena końcowa:
Maseczka nie zachwyciła mnie. Uważam, że nie zrobiła z moją twarzą kompletnie nic, ale przynajmniej nie zaszkodziła. Daję jej słabe 3/10.

A Wy znacie tą maseczkę? Jacy są Wasi maseczkowi ulubieńcy? :)


sobota, 15 grudnia 2012

Kilka nowości w moich zasobach

Witajcie :).
Na wstępie muszę przyznać, że mi strasznie wstyd! Miałam ograniczyć wydatki kosmetyczne, a robię zupełnie odwrotnie. Nie byłabym sobą, gdyby nie wstąpiła w wolnej chwili do drogerii i nie kupiła czegoś nowego. 
Dodatkowo od czasu akcji maseczkowej mam kompletnego świra na punkcie wszelkich saszetek- bez względu na ich zawartość. Po prostu obłęd!
Wczoraj po zajęciach wstąpiłam do drogerii i po raz kolejny złamałam się w swoim postanowieniu i uzupełniłam zapasy kosmetyczne. Starałam się jednak nie szaleć :).

Obecnie w mojej szafie czekają 4 saszetki do przetestowania:


-Marion SPA, maseczka wygładzająca Peel off z ekstraktem z moreli i wiśni
-Efektima, maseczka przeciwzmarszczkowa z wyciągiem z alg, błoto mineralne
-Marion, gorąca kuracja do włosów z olejkami,do włosów suchych i łamliwych; oliwa z oliwek, orzech macadamia
-Apart, Oil therapy, relaksująca kąpiel z olejkami aromatycznymi (mandarynkowy, imbirowy i ylang-ylang)

Oprócz tego wczoraj kupiłam maskę do włosów:


 -Malwa, Gloria, Maska do włosów suchych, zniszczonych i farbowanych

Oraz krem do rąk i krem do twarzy:


-Ziaja, masło kakaowe, krem do rąk
-Ziaja, masło kakaowe, krem  (cera normalna, sucha)

Na swoje rozgrzeszenie mam jedynie to, że nie wydałam fortuny, a to chyba najważniejsze! :)

Znacie te produkty? O którym chciałybyście przeczytać najpierw? :)


czwartek, 13 grudnia 2012

Zmywacz w formie markera od Essence

W końcu udało mi się znaleźć chociaż chwilkę dla Was i dla bloga. Dzisiaj będzie dość krótko, ale myślę, że o czymś przydatnym- pewnym gadżecie znacznie ułatwiającym manicure :). Takim miłym, pomocnikiem w malowaniu paznokci jest dla mnie zmywacz do paznokci w markerze firmy Essence (Nail Polish Remover Pen).


Od producenta: 

Moja opinia:
Ale zacznijmy od początku. Kiedy pierwszy raz o nim usłyszałam pomyślałam, że jest mi całkowicie zbędny. W końcu to samo możemy zrobić patyczkiem do uszu namoczonym w zwykłym zmywaczu z butelki. Z czasem jednak uznałam, że nie jest on jednak tak precyzyjny jak bym tego chciała i na markery zaczęłam patrzeć znacznie łaskawszym okiem. Łaskawszym do tego stopnia, że w końcu jeden z nich znalazł się w moim koszyku z zakupami, a potem powędrował ze mną do domu. Swój kupiłam w Naturze za około 8zł/3ml (jeżeli jesteście zainteresowane nim to pytajcie obsługę, mój nie był wystawiony w szafie, tylko w niej schowany).

Już na samym początku zaskoczył mnie zapach- faktycznie pachnie wiśniowo, tak jak zapewnia producent. Kolejną kwestią jest bardzo estetyczne, poręczne, dobrze zatrzaskujące się opakowanie, a napisy nie ścierają się, więc nie traci na swoim wyglądzie. Końcówka markera jest dobrze ścięta, dzięki czemu mogę sobie pozwolić na precyzyjne poprawki. Bardzo pomocny jest też dla osób, które nie mają zbyt dużej wprawy w malowaniu paznokci :). Nie rozmazuje lakieru, dobrze czyści się nim skórki i dokonuje wszelkich poprawek.

Kwestią wątpliwą jest na pewno dla wielu osób trwałość  i wydajność takiego zmywacza. Przyznam, że używam go już dość długo i naprawdę jestem zadowolona. Teoretycznie po kilku razach zmywacz się skończył, końcówka nie była już taka mokra. A jak to wygląda w praktyce? Moczę ją w zwykłym zmywaczu z buteleczki i z powodzeniem używam już dłuższy czas. Póki co, końcówka nie niszczy się, a przebarwienia jej w niczym mi nie przeszkadzają.


Moja ocena:
Przyznam, że bardzo polubiłam się z tym produktem. Znacznie ułatwił mi malowanie paznokci i skrócił czas wykonywania tej czynności. Korzystam z niego już dość długo i myślę, że nie zmieni się to jeszcze przez długi czas. Daję mu od siebie 8/10 :).

Miałyście do czynienia z tego typu zmywaczami? A może radzicie sobie bez niego w inny sposób? :)

czwartek, 6 grudnia 2012

Jak zepsuć dobry produkt- o Carmexie wiśniowym w tubce

Jakiś czas temu rozpływałam się nad wszelkimi zaletami klasycznego Carmexa w słoiczku (klik). Gdybym teraz o nim pisała, to po raz kolejny napisałabym to samo- że go uwielbiam! Dzisiaj natomiast biorę pod lupę jego brata- Carmexa wiśniowego w tubce. Tu niestety będzie już mniej optymistycznie.


Jeżeli chodzi o dostępność to możemy go znaleźć w Rossmannie- koszt około 8-9zł/10g, oraz w Naturze w podobnej cenie. Dostępny jest również w sklepie internetowym Carmexa, jednak cena przewyższa te drogeryjne.

Skład: 

Na wiśniową tubkę skusiłam się dopiero po zużyciu kilku klasycznych słoiczków ze względu na aplikację. Jak się okazało tubka wypada mocno średnio- produkt rozmazuje się po opakowaniu i po użyciu wypada je przetrzeć- pozostawienie go bez przetarcia powoduje gromadzenie się kosmetyku w zakrętce, oraz wokół niej, wątpię tu również w higieniczność. Mimo, że do aplikacji nie musimy używać palców to przecieranie tubki znacznie zmniejsza wydajność. Zapach bezpośrednio w opakowaniu jest w porządku- wiśnia z delikatnym zapachem mentolu, kamfory. Na ustach jednak czuję chemię, smakuje wręcz okropnie. Po nałożeniu delikatnie mrowi.


Konsystencja balsamu jest stała, jednak na mrozie ciężko go wycisnąć z tubki, zaś w lecie przy wysokich temperaturach strasznie się topi i wręcz wylewa. Najbardziej w tej wersji Carmexa zawiódł mnie fakt, że nie poprawia stanu moich ust, nie nawilża, a wręcz mam wrażenie, że wysusza! Jedyną przewagę nad klasycznym słoiczkiem jaką zauważyłam to posiadanie filtru UV.


Moja ocena:
Żałuję, że skusiłam się na tą wersję Carmexa i zmarnował te 8zł, za które mogłam mieć mój ukochany słoiczek. Nie przypadło mi w nim do gustu nic, dlatego na pewno nie kupię go ponownie. Tylko i wyłącznie ze względu na fakt posiadania filtru UV dostaje ode mnie 2/10.

A Wy miałyście do czynienia z tą wersją Carmexa? Może macie podobną, albo całkiem inną opinię na jego temat? :)

sobota, 1 grudnia 2012

Poziomkowa wazelina kosmetyczna do ust, Flos Lek

Witajcie, jak mija Wam sobota? :)
U mnie ostatnio mniejszy natłok obowiązków, dlatego znalazłam trochę czasu, żeby tu zajrzeć i napisać. O czym dzisiaj? O poziomkowej wazelinie kosmetycznej od ust, Lip Care, Flos Lek.


Moja opinia:
 Swoją wazelinę kupiłam w Naturze w promocji za 5,99zł/15g. W Rossmannie dostępna jest za 6,99zł. Opakowanie produktu stanowi metalowa puszka, z solidnym zamknięciem. Mimo dosyć cienkiego metalu opakowanie nie odkształca się w żaden sposób podczas noszenia w torebce. Minusem jest niehigieniczna aplikacja, a także niewygodna dla osób z dłuższymi paznokciami.

Największym plusem wazeliny jest chyba jej zapach- pachnie naprawdę poziomkowo, przyjemnie i naturalnie, a na dodatek bardzo apetycznie :). Dodatkowo nie zawiera barwników i parabenów. Konsystencja jest zwarta, niezbyt tłusta, czy lepiąca. Nie barwi, pozostawia delikatny efekt "mokrych" ust, dość długo się utrzymuje. Nie zauważyłam także, żeby się rolowała na ustach. Produkt nie jest testowany na zwierzętach :).
Jeżeli chodzi o działanie ochronno- odżywcze to radzi sobie średnio. Delikatnie nawilża, minimalnie poprawia wygląd skóry ust, oraz je natłuszcza. Słabo jednak radzi sobie z mocnym przesuszeniem, spierzchnięciem, czy pękaniem.
Od producenta:
 

 Skład:

Dostępne warianty zapachowe wazeliny Flos Lek:
-waniliowa
-różana
-poziomkowa
-pomarańczowa
-czekoladowa 

Ostateczna ocena:
Uwiódł mnie w tej wazelinie zapach i szczerze powiedziawszy to wszystko. Ot, zwykła wazelina, która na pewno nie zastąpi mi porządnego kosmetyku ochronnego do ust. Dobra do stosowania, kiedy usta nie potrzebują naprawdę dużej ochrony, czy nawilżenia, a jedynie jakiegoś mazidła do poprawy wizualnej ust. Moja ocena końcowa tej wazeliny to 6/10.

Miałyście do czynienia z tą wazeliną? Jakie są Wasze ulubione produkty do ust? :)


piątek, 30 listopada 2012

Tanie i mało znane, a dobre- tonik All About Beauty

Coraz częściej możemy się spotkać z opiniami typu "tanie, a dobre", "niepotrzebnie przepłacałam, skoro za małe pieniądze mogę mieć coś dobrego" itd. Taką opinię o niektórych produktach mam i ja. Wśród nich znajduje się tonik do twarzy All About Face dostępny w sieci Tesco.


Cena i dostępność:
Tonik dostępny jest oczywiście w sieci sklepów Tesco za niecałe 5zł/ 200ml.

Informacje od producenta:

Skład:

Moja opinia:
Dlaczego go polubiłam? Przede wszystkim z jednego, ważnego powodu- w porównaniu z innymi tonikami, z którymi miałam do czynienia, ten nie podrażnił mnie, nie uczulił, nie spowodował żadnych zaczerwień, czy innych niespodzianek, a także nie wysusza skóry. Przy wyborze toniku jest to dla mnie bardzo istotna kwestia. Zgodnie z zapewnieniami producenta jest delikatny. Dużym plusem jest niska cena, za którą otrzymujemy 200ml produktu dość wydajnego. Zapach jest bardzo delikatny, niedrażniący. Nie zawiera alkoholu, natomiast posiada wyciąg z zielonej herbaty i trawy chińskiej, oraz oliwę z oliwek.


Tonik bardzo dobrze oczyszcza, odświeża, nie pozostawia lepkiej warstwy. Nie zauważyłam efektu nawilżenia, o którym wspomina producent, jednak nie przeszkadza mi to. To zadanie pozostawiam kremowi. Ostatnią kwestią jest opakowanie- estetyka nie powala mnie na kolana, ale nie wymagam tego od dobrego i taniego produktu. Warto natomiast podkreślić, że buteleczka jest solidna, z dość twardego plastiku, dobrze się zamyka, tonik się nie wylewa. Nie straszne mu większe przewrotki, czy podróże.

Ostateczna ocena:
Po ten tonik chętnie sięgnę po raz kolejny. Spełnia moje oczekiwania, lubię go, a dodatkowo jest bardzo tani. Moja ocena to 8,5/10.

Miałyście do czynienia z tym tonikiem? 
Jakie są Wasze ulubione tanie i dobre produkty? :)

środa, 28 listopada 2012

Marzycielska Poczta - napisz list do chorego dziecka

Dzisiaj trochę niekosmetycznie. Przychodzę podzielić się z Wami informacjami o akcji "Marzycielska Poczta", o której dowiedziałam się z bloga Michałosi.


Zbliżają się święta, w związku z tym możemy zrobić coś nie tylko dla siebie, ale także dla innych- dla chorych dzieci. A o co chodzi? O napisanie listu, wysłanie kartki. Dla nas to niewiele wysiłku, czy kosztów, a dla dzieciaków wielka radość.

Na stronie http://marzycielskapoczta.pl możemy znaleźć profile dzieci chorych na raka i inne choroby przewlekłe, wraz z ich adresami. Na stronie możecie dowiedzieć się też więcej o akcji.

Listy i kartki dodają dzieciakom siły do walki z chorobą, ich rodzicom otuchy. Zachęcam Was do poświęcenia kilku minut i wysłania czegoś od siebie :).

Ja dowiedziałam się dopiero dzisiaj o akcji, ale na dniach postaram się napisać coś od siebie :).

Blogerki i nie tylko, pokażmy, że stać nas na gest! :). Przyłączycie się? :) 

sobota, 24 listopada 2012

Szklany bubel, czyli pilnik niewarty uwagi

Dzisiaj pod lupę biorę szklany pilnik firmy Infinity dostępnych w drogeriach Natura- cena około 10 zł. Niestety będzie to post raczej z tych ostrzegawczych, niż polecających.


Na jego zakup skusiłam się po naczytaniu się ochów i achów o szklanych pilniczkach. Wybór jednego konkretnego było dość trudny- po tym co przeczytałam w internecie miałam w głowie jednej wielki mętlik. W wyborze pomógł mi jednak fakt, że był to jedyny szklany pilnik w drogerii i tym sposobem wylądował w moim koszyku.

Od producenta: 


Po przyjściu do domu nie mogłam się nim nacieszyć. W końcu i ja miałam obiekt licznych westchnień, czyli szklany pilniczek. W porównaniu z pilniczkami metalowymi i papierowymi piłował świetnie. Paznokcie nie były po nim rozdwojone, ale równe i ładne. Niemniej jednak, trzeba się nim sporo namachać, żeby osiągnąć swój cel, co jest szczególnie uciążliwe przy długich paznokciach. Mimo wszystko jest on bardzo estetyczny, posiada etui, a całość jest zapakowana w dość solidne opakowanie, dzięki czemu nie jest narażony na uszkodzenie.


Niestety cały mój zachwyt minął bardzo szybko. Jedna ze stron starła się w ekspresowym tempie. Został mi kawałek gładkiego szkła, całkowicie bezużytecznego. Druga strona była jednak trwalsza i posłużyła mi troszkę dłużej- niewiele dłużej. Na niej również pojawiło się całkowicie gładkie szkło, w związku z czym pilnik nadaje się jedynie do wyrzucenia.



Uważam, że 10zł to zdecydowanie za dużo na pilnik, który można użyć z powodzeniem zaledwie kilka razy. Jestem pewna, że nie powrócę już do niego i poszukam za tą cenę czegoś ciekawszego i solidniejszego. Ten pilnik dostaje ode mnie 3/10- przede wszystkim za estetykę, oraz fakt, że nie niszczy paznokci.

A jakich pilniczków Wy używacie? :)

piątek, 23 listopada 2012

Wzięło i mnie, czyli -40% w Rossmannie

Dwa dni temu pierwszy raz usłyszałam o akcji Rossmanna dotyczącej -40% na całą kolorówkę. Z początku nie zrobiło to na mnie wrażenia- przecież oszczędzam! I to by było na tyle mojego opierania się :). Dzisiaj rano odwiedziłam drogerię i oto co przyniosłam ze sobą:


Niestety kolory na zdjęciach są bardzo przekłamane, dlatego podałam numerki.

-konturówka Professional Eye Pencil- Lovely 3,69zł, zamiast 6,29zł
-lakier pękający Cracking Coat nr 2- Wibo 4,19zł, zamiast 6,99zł
-lakier Express growth nr 445- Wibo 2,99zł, zamiast 4,99zł
-lakier Express growth nr 351- Wibo 2,99zł, zamiast 4,99zł
-lakier Express growth nr 353- Wibo 2,99zł, zamiast 4,99zł 
 
Tym sposobem wydałam 16,85zł, zamiast 28,25zł ;). Rabat naliczany jest dopiero w kasie!

Przy okazji wstąpiłam też do innej drogerii, czego efektem jest posiadanie przeze mnie zachwalanej maski Kallos Latte. Już nie mogę się doczekać pierwszego użycia :)


A Wy byłyście już na łowach w Rossmannie? :)

niedziela, 18 listopada 2012

DAX Perfecta- maseczka wygładzająca

Akcja maseczkowa skończyła się wraz z październikiem, jednak jak już wspominałam, nie oznacza to u mnie odstawienia ich w kąt. Dzisiaj więc przychodzę z  wygładzającą maseczką DAX Perfecta do skóry normalnej, mieszanej i tłustej. Zawiera kwasy AHA i sok z aloesu. Z jej zakupem trochę się pospieszyłam- i o ile fakt, że maseczka jest zalecana po 30 roku życia nie jest taki straszny, to informacja, że nie poleca się jej do cery wrażliwej i naczynkowej wywołała u mnie mieszane uczucia. Niemniej jednak postanowiłam zaryzykować, tylko dlatego, że jest weekend :).

Od producenta:
 Sposób użycia:
 Skład:
Moja opinia:
Zgodnie z instrukcją producenta, maseczkę nałożyłam na noc, zamiast kremu. Jakie było moje zdziwienie, gdy nie odczułam żadnego pieczenia, które pojawia się przy każdej do tej pory stosowanej maseczce! Produkt ma typowo kremową konsystencję, oraz zapach- trochę przypomina mi zapach pianki do mycia twarzy Under Twenty, którą miałam kilka lat temu. W zasadzie maseczkę nazwałabym po prostu kremem w saszetce i według zaleceń producenta, taką funkcję ma pełnić. Kilka minut po nałożeniu na twarz zrobiła się okropnie tłusta- myślę, że niektórych może zapychać. Rano po umyciu twarzy stwierdziłam, że maseczka nie zrobiła z moją twarzą nic- była jakaś szorstka, nijaka, chociaż trochę zmatowiona i delikatnie wyrównała koloryt twarzy. Mimo wszystko nie jestem zadowolona, a wydane 1,69 zł mogłam przeznaczyć na ulubioną Ziaję ;). Maseczkę zużyję do końca, bo nie lubię wyrzucać kosmetyków, a po za tym nie zrobiła mi krzywdy, ale raczej nie sięgnę po nią ponownie, kiedy zobaczę ją na sklepowej półce.

Końcowa ocena:
Dużym plusem maseczki jest dla mnie brak pieczenia, szczypania. Zdecydowanym minusem jest jej tłustość i brak efektów. Podsumowując, oceniam ją na 5/10.

A jaka jest Wasza opinia o maseczkach DAX Perfecta? Znacie je? :)

piątek, 16 listopada 2012

TAG: Liebster blog

Ostatnio mam  bardzo mało czasu, ze względu na natłok nauki na uczelni, dlatego mój blog niestety musiał iść trochę w odstawkę. Jak tylko wyjdę trochę na prostą to od razu postaram się powrócić. Dzisiaj wpadłam tylko na chwilę w związku z nominacją Liebster blog, którą udało mi się dostać od dwóch osób. Dziękuję dziewczyny :)




,,Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz również zadajesz 11 pytań. Należy pamiętać, że nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Pierwsze wyróżnienie dostałam od www.cosmetics-rainbow.blogspot.com:
1) Ulubiony film?
Nie mam jednego ulubionego. Najbardziej do tej pory podobał mi się "Requiem for dreams", "Narodziny" i "Efekt motyla". Wciąż szukam czegoś, co zwali mnie z nóg ;).
2) Ulubiona fryzura?
Najbardziej lubię chodzić w rozpuszczonych włosach :)
3) Największy bubel jaki miałam to...?
Ostatni jaki pamiętam to maseczka Rival de Loop, o której pisałam jakiś czas temu.
4) Kosmetyk o którym marzę to...?
Marzę o wszystkich kosmetykach świata! ;). A tak na prawdę to nie ma jeszcze chyba takiego, który skusiłby mnie tak bardzo, a nie wpadł w moje ręce.
5) Jakie kosmetyki masz w swojej torebce?
Tusz do rzęs i jakieś ochronne mazidło do ust- pomadka lub ukochany Carmex :)
6) Na co zwracasz uwagę przy zakupie kosmetyku?
Na jakość, cenę, zapach/wygląd, oraz działanie :). Staram się nie kupować nic w ciemno.
7) Często kupujesz pod wpływem impulsu?
Niestety zdarza mi się. Jednak najczęściej staram się planować swoje zakupy.
8) Jaką jedną rzecz byś zmieniła w swoim wyglądzie gdybyś mogła?
Chyba moją wrażliwą, naczynkową cerę.
9) Leniwy wypoczynek czy aktywny ?
W zależności od nastroju :). Czasami lubię sobie po prostu poleniuchować, a czasami spędzić czas aktywnie. Nie ma reguły.
10) Pierwszy raz pomalowałam się gdy miałam....?
Nie pamiętam dokładnie. Pierwsze próby miałam chyba w podstawówce na dyskoteki szkolne- do dzisiaj się z tego śmieję ;). Na poważnie jednak, zaczęłam od tuszu do rzęs w gimnazjum :).
11) Czego najbardziej się boisz?
Wszystkiego! Jestem przeogromnym tchórzem i boję się nawet własnego cienia!  

Drugie wyróżnienie dostałam od www.thumbelina-mybeautychannel.blogspot.com :
1. Kim kiedyś chciałaś zostać ?
Jak byłam mała to marzyło mi się zostać fryzjerką. Z czasem mi przeszło :)
2. Co skłoniło Cię do założenia bloga ?
Nic konkretnego. Uwielbiam kosmetyki, więc uznałam, że może warto się podzielić tym z kimś jeszcze :).
3. Posiadasz jakieś zwierzątko w swoim domu ?
Rybkę ;)
4. Czy dzielisz z kimś swoje pasje ?
Raczej nie.
5. Masz rodzeństwo ?
Tak.
6. Jakie książki, magazyny lub czasopisma najchętniej czytasz ?
Takie, które potrafią mnie zainteresować, przyciągnąć swoją treścią. Lubię książki oparte na faktach, thrillery i psychologiczne. Czasopisma, czy magazyny czytam rzadko, ale jeżeli już to sięgam po  te z gatunku Focusa :)
7. Czym zajmujesz się na co dzień ?
Studiuję. To pochłania większość mojego wolnego czasu.
8. Co sprawia Ci największą przyjemność ?
Przytulanie. Uwielbiam się przytulać! :)
9. Ulubiona potrawa ?
Zupa kwaśno-pikantna w mojej ulubionej restauracji chińskiej :)
10. Jak według Ciebie mógłby wyglądać Twój wymarzony dzień ?
Nieważne jak, ważne z kim :). Wymarzony dzień to dzień wolny, z najważniejszą dla mnie osobą.
11. Czy jest coś czego w sobie nie lubiłaś ale z biegiem czasu uznałaś to za swój atut ?
Nie przypominam sobie nic takiego.

Czas na moje pytania:
1. Jaki jest Twój styl ubierania się na co dzień?
2. Jaki jeden kosmetyk poleciłabyś innym?
3.Jakiego kosmetyku nie poleciłabyś innym?
4. Jakie strony internetowe najczęściej przeglądasz?
5. Jakiej czynności nienawidzisz wykonywać?
6. Jaką książkę uważasz za swój absolutny hit?
7. Co jest w Twoim życiu priorytetem?
8. Jak wyobrażasz siebie za 30 lat?
9. W jakiej muzyce gustujesz?
10. Moja największa wpadka to...
11. Co robisz, gdy ktoś z Ciebie żartuje? :)

Do zabawy zapraszam:
http://scianymajauszy.blogspot.com/
http://kobieceszufladki.blogspot.com/
http://pawie-piorka.blogspot.com/
http://angelisiak-bloguje.blogspot.com/
http://bo-pieknie-jest.blogspot.com/
http://discoveryourbeauty-aldonka.blogspot.com/
http://zanka-pl.blogspot.com/
http://sabciahandmade.blogspot.com/
http://so----beautiful.blogspot.com/
http://slodki-cukierek.blogspot.com/
http://zpazurkiem.blogspot.com/

czwartek, 8 listopada 2012

CP, czyli Calcium Pantothenicum

Jakiś czas temu zakończyłam kurację drożdżową, dlatego też przyszedł czas na spróbowanie czegoś innego- słynnego CP, czyli Calcium Panthotenicum.


Dzisiaj rano połknęłam 2 pierwsze tabletki, zaczynając miesięczną kurację. Planuję przed 30 dni łykać 4 tabletki (2 rano i 2 wieczorem). Efekty będę sprawdzać na podstawie długości odrostu (dla przypomnienia- wracam do naturalnego koloru ;)), który obecnie wynosi 20cm.
 Koszt jednego opakowania to 6,95zł/ 50 tabletek na DOZie.

ULOTKA:

1. CO TO JEST LEK CALCIUM PANTOTHENICUM JELFA I W JAKIM CELU SIĘ GO STOSUJE
 Lek zawiera wapnia pantotenian, który jest związkiem kwasu pantotenowego (witamina B5) i wapnia. Kwas pantotenowy w komórkach organizmu ludzkiego występuje głównie w koenzymie A, związku niezbędnym w wielu procesach metabolicznych, zwłaszcza w przemianie węglowodanów, tłuszczów i białek. Kwas pantotenowy bierze udział w procesach wzrostowych organizmu, wpływa na regenerację skóry, wzrost włosów i paznokci.

Lek Calcium Pantothenicum Jelfa zalecany jest w celu uzupełnienia niedoborów kwasu pantotenowego w organizmie. Stosowany może być zarówno w leczeniu jak i w zapobieganiu niedoborom tego związku w ustroju.

2. INFORMACJE WAŻNE PRZED ZASTOSOWANIEM LEKU CALCIUM PANTOTHENICUM JELFA

*Kiedy nie stosować leku Calcium Pantothenicum Jelfa
Nie należy stosować leku, jeśli jest się uczulonym na wapnia pantotenian lub którykolwiek ze składników leku.

*Kiedy zachować szczególną ostrożność stosując Calcium Pantothenicum Jelfa
Gdy lek jest zażywany przez osoby z hiperkalcemią, kamicą nerkową, zaburzeniami czynności nerek. Nie należy przekraczać zalecanego dawkowania.

*Stosowanie leku Calcium Pantothenicum Jelfa z innymi lekami
Należy poinformować lekarza o wszystkich przyjmowanych ostatnio lekach, nawet tych, które wydawane są bez recepty.

*Ciąża i karmienie piersią
Przed zastosowaniem każdego leku należy poradzić się lekarza lub farmaceuty.

*Prowadzenie pojazdów i obsługa maszyn
Stosowanie leku nie wpływa na zdolność prowadzenia pojazdów mechanicznych i obsługi urządzeń będących w ruchu.

*Ważne informacje o niektórych składnikach leku
Lek zawiera laktozę jednowodną. Jeśli pacjent kiedykolwiek był poinformowany przez lekarza, że nie toleruje jakiegokolwiek cukru, przed zastosowaniem leku Calcium Pantothenicum Jelfa powinien skontaktować się z lekarzem prowadzącym.

3. JAK STOSOWAĆ LEK CALCIUM PANTOTHENICUM JELFA
 Jeśli lekarz nie zaleci inaczej, należy stosować następujący schemat dawkowania leku:
*dorośli:
jedna lub dwie tabletki (100 do 200 mg) od dwóch do trzech razy na dobę, co oznacza, że nie więcej niż 6 tabletek na dobę (600 mg);
*dzieci od 4 lat:
jedna tabletka (100 mg) od dwóch do czterech razy na dobę, co oznacza, że nie więcej niż 4 tabletki na dobę (400 mg).
*Zażycie większej niż zalecana dawki leku Calcium Pantothenicum Jelfa
Dawka 10-20 g w ciągu doby może być przyczyną biegunki i zatrzymania wody w ustroju. W takim przypadku należy niezwłocznie zwrócić się do lekarza.

*Pominięcie zastosowania leku Calcium Pantothenicum Jelfa
Nie należy stosować dawki podwójnej w celu uzupełnienia pominiętej dawki.

4. MOŻLIWE DZIAŁANIA NIEPOŻĄDANE
 Przy stosowaniu zgodnym z zalecanym dawkowaniem działania niepożądane nie występują.

5. JAK PRZECHOWYWAĆ LEK CALCIUM PANTOTHENICUM JELFA
Przechowywać w temperaturze poniżej 25°C.
Lek należy przechowywać w miejscu niedostępnym i niewidocznym dla dzieci.
Nie stosować po upływie terminu ważności zamieszczonym na opakowaniu.


Już teraz zapraszam za miesiąc, do postu z podsumowaniem :)

Stosowałyście kiedyś ten suplement? :)

niedziela, 4 listopada 2012

Październik miesiącem maseczek- podsumowanie

Na podsumowanie TAGu "Październik miesiącem maseczek" przyszedł czas dopiero teraz. Nie było mnie kilka dni w domu, dlatego nie miałam kiedy tego zrobić. Wracam jednak dzisiaj do wirtualnego świata i nadrabiam zaległości :).


Bardzo się cieszę, że ten TAG do mnie dotarł (jeszcze raz dziękuję :)). Dzięki niemu zaczęłam stosować maseczki i staram się to robić jak najczęściej. Na pewno koniec października nie oznacza odstawienie ich w kąt. Mam jeszcze trochę zapasów, które na bieżąco będę uzupełniać, dlatego też kolejne maseczki będą się tu w przyszłości pojawiać.

Lista maseczek, które stosowałam w październiku:
1. Ziaja, Maska regenerująca z glinką brązową -> klik
2. Rival de Loop- Milch&Honig Maske -> klik 
3. Domowa maseczka z miodu, mąki i mleka -> klik
4. Ziaja- maska anty-stres z glinką żółtą -> klik

Maseczki Ziai na pewno zostaną ze mną na długo- bardzo się z nimi polubiłam, stosowanie ich to dla mnie duża przyjemność, oraz co najważniejsze, dają zauważalne efekty. Domowa maseczka nie zrobiła na mnie dużego wrażenia, dlatego też nie wiem czy jeszcze ją powtórzę, jednak nie mówię stanowczego nie. Natomiast maseczka Rival de Loop stała się dla mnie kosmetycznym koszmarem- bardzo źle ją wspominam i zdecydowanie nigdy więcej nie zagości na mojej twarzy.

A Wy używacie regularnie maseczek? Jakie są Wasze ulubione? :)

piątek, 26 października 2012

Ziaja- maska anty-stres z glinką żółtą

Wczoraj wspominałam o zakupach, wśród których znalazła się maseczka Ziaja maska anty-stres z glinką żółtą do każdego rodzaju skóry. Wytrzymałam tylko jeden dzień, bo moja ciekawość do niej była przeogromna ;).


Tak jak poprzednia maseczka Ziai, którą tutaj przedstawiałam kosztowała mnie 1,99zł/7ml, w Rossmannie kosztują chyba 1,49zł. Zużyłam niecałe pół saszetki, więc zapewne również starczy na 2-3 razy.

Od producenta:

Skład i sposób użycia:

Moja opinia:
Po otwarciu poczułam bardzo przyjemny zapach- myślę, że to wielki plus ziaikowych maseczek- delikatny, niezbyt nachalny i towarzyszący przez cały czas oczekiwania. Konsystencja maseczki jest idealna, dobrze się rozprowadza, oraz dobrze zmywa. Na samym początku poczułam bardzo delikatne pieczenie, ale mimo nieprzyjemnych przygód z Rival de Loop nie wystraszyłam się- było dokładnie taki samo jak przy poprzedniej maseczki Ziai, której już zdążyłam zaufać :). Moja skóra po umyciu stała się bardzo delikatna i miła w dotyku- aż chce się jej dotykać. Nie pojawiły się żadne zaczerwienienia, ani inne przykre niespodzianki, wręcz przeciwnie- jej wygląd poprawił się.



Ostateczna ocena:
Od razu bardzo polubiłam się z tą maseczką. Jej używanie sprawiło mi dużą przyjemność i już wiem, że najprawdopodobniej zagości u mnie jeszcze nieraz :). Ostatecznie oceniam na 9/10.

A jaka jest Wasza ulubiona maseczka z Ziai? :)

czwartek, 25 października 2012

Pora na długie wieczory

Nadeszła pora, kiedy za oknem robi się wcześnie ciemno, a co za tym idzie nastał czas długich wieczorów. Wolne najlepiej spędzić pod kocem z dobrą książką w ręku i ciepłą herbatą, oraz jak przystało na październik z maseczką na twarzy :).
Dzisiaj coś mnie podkusiło, żeby zajrzeć do Biedronki. Mimo tego, że zrobiłam sobie zakaz na zakup kolejnych pudełek herbat nie udało mi się dotrzymać danego sobie słowa, kiedy zobaczyłam herbaty Loyd Tea za 2,50zł. Kupiłam 2 opakowania: Grzaniec śliwkowy palony i Grzaniec grzeszny o smaku malinowym- fakt, że nie wzięłam jeszcze 3 wersji z miodem mogę uznać za mały sukces? :).



Oprócz tego trafiłam na podgrzewacze zapachowe La Rissa, którym również nie udało mi się oprzeć- no przecież 4,99/18szt ;). Takim sposobem w moim koszyku wylądowały o zapachu wanilii z pomarańczą i lawendowe. Już w nich jestem zakochana ;). Po zapaleniu naprawdę pachną i jest to delikatny, przyjemny, nieduszący zapach :).


Automatycznie nogi powiodły mnie również do drogerii, skąd wyszłam z dwoma maseczkami (Ziaja- maska anty-stres, oraz Efektima- maseczka przeciwzmarszczkowa z wyciągiem z alg), których użycia nie mogę się już doczekać- akcja październik miesiącem maseczek zrobiła ze mnie maseczkową maniaczkę ;).


Jak łatwo zauważyć dzisiaj post mało kosmetyczny. Przy okazji chciałam też przeprosić za bardzo marne zdjęcia, ale robiłam je przy niezbyt sprzyjającym świetle.
A jak Wy lubicie spędzać długie, zimne wieczory? :)