niedziela, 26 maja 2013

Czekolada i pistacja!

Zacznijmy od tego kto nie lubi czekolady? No właśnie, wszyscy lubią czekoladę! :)
Ja należę do osób, które wielbią czekoladę również w kosmetykach. Takie zapachy sprawdzają się głównie zimą. Nie tak dawno nadszedł jej koniec, a wraz z nią skończyło się moje czekoladowe masło do ciała Sweet Secret z Farmony, a konkretniej o zapachu ciemnej czekolady i orzechu pistacji. Dzisiaj chcę Wam o nim trochę opowiedzieć, zanim za kilka dni będziecie mogły zobaczyć je w denku majowym :).


Cena i dostępność:
Dostęp do tego masła jest naprawdę nieograniczony. Możemy je kupić chyba wszędzie- w Rossmannie, Naturze, lokalnych drogeriach, czy supermarketach. Cena się waha w granicach 10-15zł za 225ml.

Od producenta:
Słodka uczta dla ciała i zmysłów! Wyjątkowy kosmetyk do pielęgnacji ciała o gęstej, aksamitnej konsystencji i kuszącym zapachu został stworzony z myślą, by rozpieszczać zmysły i ciało. Powstał na bazie ciemnej czekolady i orzechów pistacji, dzięki czemu skutecznie pielęgnuje skórę, a do tego obłędnie pachnie, pozostawiając długotrwały, słodki zapach ciemnej czekolady z ekstrawagancką nutą orzechów pistacji. Regularne stosowanie Czekoladowego masła do ciała daje uczucie wypielęgnowanej, jedwabiście gładkiej i pachnącej skóry. Bogata receptura doskonale nawilża i odżywia, opóźniając procesy starzenia się skóry, a także ujędrnia, wygładza i wyszczupla ciało, zapewniając dobry nastrój i uczucie komfortu.




Sposób użycia:
Masło delikatnie wsmarować w skórę i pozostawić do wchłonięcia.


Skład:
Aqua, Butyrospermum Parkii, Isopropyl Myristate, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Helianthus Annuus Seed Oil, Cyclomethicone, Cera Alba, Parfum, Propylene Glycol, Theobroma Cacao Extract, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Phenoxyethanol, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Pistachia Vera Seed Extract, Acrylates /C10-C30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Disodium EDTA, Sodium Hydroxide, BHA, Benzyl Benzoate, Limonene, Benzyl Alcohol, CI 19140, CI 14720, CI 42090. 




Moja opinia:
Po wstępie już się pewnie domyślacie  na jakiej podstawie masełko trafiło do mnie. Tak, zapach! Wzięłam w ciemno bez wąchania i jestem oczarowana! Pachnie lekko słodkawo, czekoladowo, z delikatną nutą orzeszków. Zapach nie jest mdły, chemiczny, ani bardzo ciężki. Po użyciu utrzymuje się jeszcze przez jakiś czas w łazience, na skórze, a także na ubraniach. Mimo to, nie jest męczący. Konsystencja masła jest dosyć gęsta, zbita, jednak bardzo dobrze się rozprowadza i szybko wchłania. Wydajność produktu jest średnia. Bardzo spodobała mi się szata graficzna opakowania, oraz sama jego forma. Bez problemu można wydobyć ze środka masło, oraz zużyć do samego końca bez rozcinania. Przy regularnym stosowaniu zauważyłam, że wygląd skóry faktycznie się poprawił. Nie był to jakiś spektakularny efekt, jednak w jakimś stopniu skóra stała się miększa, delikatniejsza i ładniejsza. Warto tu zaznaczyć, że w składzie na drugim miejscu, zaraz po wodzie, znajdziemy masło shea! Informacja producenta o ujędrnieniu jest trochę naciągana, chociaż to nie jest dla mnie problem. Od jędrności mam ćwiczenia :).


Ostateczna ocena:
Masło okazało się na pewno ucztą dla zmysłów- dokładnie tak, jak obiecał producent. Ciało również się nim zadowoliło, chociaż nie tak bardzo. W każdym razie, jeżeli ktoś uwielbia takie zapachy to jest to obowiązkowa pozycja do przetestowania :). Ja się z nim póki co żegnam, bo jego czas jest w zimie i daję mu 7/10.

Co sądzicie o kosmetykach Farmony? Lubicie takie "jadalne" kosmetyki? :)

piątek, 17 maja 2013

Love Me Green!

Wczoraj dodałam posta z przesyłką kolorówki od L'Ambre, a dosłownie chwilę później pojawił się u mnie kurier przynosząc pudełko pełne naturalnych kosmetyków pielęgnacyjnych. Wszystko za sprawą współpracy z Love Me Green. Po otwarciu przesyłki, oczy mi się dosłownie zaświeciły! To co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania! Zobaczcie same co znalazło się w środku:



Wyszczuplający balsam do ciała Zielona Herbata
Organiczny krem do ciała. Ekstrakty roślinne z zielonej kawy i zielonej herbaty bogate w kofeinę wspomagają eliminację tłuszczu z komórek.



Witalizujący szampon do włosów
Łagodny szampon na bazie wyciągu z aloesu, wzbogacony miodem. Dla każdego rodzaju włosów.



Relaksujący olejek do masażu
Olejek do masażu na bazie olejku z sezamu ekologicznego. Wyjątkowe połączenie olejku sezamowego i oleju z moreli ekologicznych oraz witaminy E. Składniki te odżywiają skórę ciała, jednocześnie czyniąc ją bardziej delikatną.



Rewitalizujący krem do rąk
Krem do rąk z organicznym masłem Shea. Organiczne masło Shea posiada właściwości odżywcze, nawilżające i regenerujące.



Próbki
-Nawilżający balsam do ciała Karite Exotique
-Wyszczuplający balsam do ciała Zielona Herbata
-Rewitalizujący krem do rąk
-Regenerujący krem do twarzy na dzień
-Regenerujący krem do twarzy na noc
-Energetyzujący peeling do twarzy



Zawartość paczki bardzo mnie zaskoczyła i ucieszyła. Nie spodziewałam się takiej ilości. Już nie mogę się doczekać pierwszych prób :). Przy okazji przepraszam Was za słabą jakość zdjęć, ale robiłam je przy sztucznym świetle. Obiecuję poprawę :).
Tymczasem ja uciekam testować, żeby wrócić do Was z pełnymi recenzjami, a Was zapraszam na oficjalną stronę Love Me Green TUTAJ :)

Znacie te kosmetyki? Recenzję którego produktu chciałybyście zobaczyć jako pierwszą? :)


czwartek, 16 maja 2013

Przesyłka od L'Ambre

Jakiś czas temu dostałam maila od przedstawicielki L'Ambre z propozycją współpracy. Kojarzyłam już tą firmę z Waszych blogów, dlatego zdecydowałam się ją przyjąć. I tak dzisiaj zawitał do mnie listonosz z przesyłką :).



W środku znalazłam lakier do paznokci Sense of Elegance i błyszczyk Magic Shine, oraz 4 małe próbki z kremami. Jeżeli chodzi o kolor lakieru to jestem zachwycona- lepiej chyba trafić nie mogli :). Błyszczyk swoim kolorem wywołał już mniejsze wrażenie, jednak nie jest to kolor, który całkowicie dyskwalifikuję :).

Garść informacji o firmie:

(klikając na powyższe logo możecie odwiedzić stronę internetową L'Ambre)

Główna siedziba firmy L'Ambre znajduje się w Gdańsku, natomiast oddział biura w Katowicach. Ze względu na warunki handlowe od samego początku, czyli od 14 lat, firma rozwijała się na rynkach wschodnich (głównie Rosja, Ukraina i Białoruś), a obecnie dynamicznie na macierzystym rynku polskim. Wcześniej kosmetyki, nie były tu dostępne. Tym samym 14 lat sprzedaży produktów daje gwarancję ich bardzo dobrej jakości. L'Ambre przywiązuje również dużą wagę do estetyki opakować, zarówno pod kątem użytych materiałow, jak i również nowoczesnego designu.
Firma działa w branży marketingu grupowego, oraz sprzedaży bezpośredniej (80% marży na każdym produkcie), co daje każdemu konsultantowi dogodne warunki finansowej współpracy. Dzięki kompetencji konsultantów każdy kosmetyk jest odpowiednio zaprezentowany i dobrany według potrzeb danej osoby. Więcej informacji na ten temat (materiały promocyjne, plan marketingowy, czy informacje dotyczące rozpoczęcia współpracy) można uzyskać pod adresem: lambrekonsultant@gmail.com.


Znana jest Wam ta firma? Który z produktów zaciekawił Was bardziej? :)

niedziela, 12 maja 2013

Bubel wśród eyelinerów

Witajcie, dzisiaj bez zbędnych wstępów pozwolę sobie od razy przejść do konkretów ;). Jakiś czas temu prezentowałam Wam eyeliner od Wibo [TU]. Teraz przychodzę z jego bratem, czyli czarnym eyelinerem wodoodpornym. Jak wypadł? O tym poniżej :)


Cena i dostępność:
Eyeliner możemy dostać w każdym Rossmannie, co chyba nie jest zaskoczeniem. Jego cena wynosi ok. 7-8 zł/ 4g.


Moja opinia:
Skusiłam się na niego, ze względu na to, że wersja niewodoodporna raczej przypadła mi do gustu. Można powiedzieć, że wzięłam go w ciemno. Opakowanie ma w miarę estetyczne i solidne, jednak po jakimś czasie napisy rozmazują się i ścierają, sprawiając, że wygląda strasznie brzydko. Pędzelek z czasem stał się podobny do miotły, co uniemożliwiło mi normalne malowanie. Na szczęście miałam pędzelek z poprzedniego eyelinera, który dobrze mi służy. Eyeliner jest dobrze napigmentowany, wygodny w użyciu, nie rozmazuje się przy aplikacji.

Jego trwałość pozostawia jednak wiele do życzenia. Szybko się ściera, kruszy (!) i nie ma nic wspólnego z produktami wodoodpornymi- tak, świetnie zmywa się pod wpływem wody. Jedynym plusem jest jego cena. Duża wydajność w tym przypadku mi przeszkadza, ponieważ chcę go jak najszybciej skończyć i już nigdy więcej nie mieć z nim do czynienia.



Ostateczna opinia:
Tym razem eyeliner Wibo mnie bardzo rozczarował, spodziewałam się czegoś podobnego do jego poprzednika, a okazał się porażką. Daję mu słabe 3/10 i nie polecam nikomu.

Jaki jest Wasz ulubiony eyeliner, a jaki uważacie za kompletny bubel? Dajcie znać :)


piątek, 10 maja 2013

Szarak od Alle Paznokcie

Przychodzę do Was dosłownie na sekundkę. Niestety zaczął się już w moim życiu ten uroczy okres zwany "czuję na plecach oddech sesji" i mimo, że mamy piątek to ja dzielnie próbuję się uczyć. Słońce za oknem nie pomaga mi w tym, ale takie już są uroki sesji letniej. No ok, lenistwo to swoją drogą ;).

Dosyć dawno temu, zanim jeszcze lakiery z hurtowni Alle Paznokcie zaczęły regularnie pokazywać się w blogosferze, ja zaopatrzyłam się w kilka sztuk. Póki co, mam zamiar Wam je tylko przedstawić pod względem koloru, natomiast za jakiś czas postaram się zrobić im zbiorczą recenzję.

Na pierwszy rzut pójdzie szary. Zdjęcia robiłam już jakiś czas temu, więc nie wpisuje się w aurę wiosenną. Niech jednak ma swoje 5 minut. Jest to odcień nr 22A z serii new technology nails, nieco smutny, ale świetnie nadający się na zimowe, czy pochmurne dni. A teraz czas na zdjęcia, jak nasz dzisiejszy bohater prezentuje się na paznokciach:










Jak Wam się podoba? Lubicie stonowane kolory na paznokciach, czy wybieracie całkiem inne? :)

sobota, 4 maja 2013

Truskawkowy peeling Marion Spa

Witajcie, witajcie. Jak Wam mija majówka? Pojawiło się gdzieś u Was słońce? Bo za moim oknem tylko deszcz i chmury, ewentualnie kilka błysków i grzmotów. Pogoda ma się poprawić, ale od poniedziałku- wtedy jak większość z nas musi wrócić do pracy, szkoły, na uczelnie. Eh, złośliwość rzeczy martwych ;).

Ostatnio nazbierało mi się sporo zaległości z recenzjami i przyznam, że nie wiedziałam od czego zacząć. Ostatecznie zdecydowałam się na kremowy peeling z ziarenkami z truskawek od Marion Spa do cery normalnej i suchej, który dosłownie przed chwilą wykończyłam.


Cena i dostępność:
Swoją saszetkę kupiłam za zawrotną sumę 1,20zł/10ml w lokalnej drogerii. Spotkałam się z nim również w Społem.

Od producenta:




Sposób użycia:



Skład:


Moja opinia:
Peeling ten zaintrygował mnie głównie ze względu na te truskawki. Jak się niestety okazało, zapach przypomina raczej produkty o tym smaku, niż same owoce. Kojarzy mi się głównie z wafelkami truskawkowymi, których nie lubię. Mimo to, nie przeszkadzał mi, chociaż na dłuższą metę bym go nie zniosła. Konsystencja peelingu jest kremowa, dobrze się rozprowadza, ale zagęszczenie drobinek jest zdecydowanie za małe. Efekty również nie zdołały mnie zadowolić. Mam wrażenie, że peeling, zamiast złuszczyć naskórek, tylko i wyłącznie podrapał mi twarz. Skóra była w niewielkim stopniu delikatniejsza.


Ostateczna ocena:
Peeling niestety bardzo mnie zawiódł. Nie znalazłam w nim chyba żadnej faktycznej zalety, poza szatą graficzną saszetki, która jest bardzo przyjemna dla oka. Dostaje ode mnie mocno naciągane 3/10.

Miałyście z nim do czynienia? Jakie są Wasze ulubione peelingi? Dajcie znać :)



czwartek, 2 maja 2013

Denko po raz 4, czyli zużycia kwietniowe

Witajcie :). Nie było mnie kilka dni w domu, a tym samym na blogu. Bardzo mi miło, że mimo to odwiedzaliście i komentowaliście. Dzisiaj już do Was wracam. Z racji, że zaczął się kolejny miesiąc czas na post denkowy. Spodziewałam się większego denka, ale niestety, po raz kolejny jest bardzo skromne. Może w przyszłym miesiącu się uda ;).

Tak prezentuje się całe moje denko:



Kilka słów o każdym z produktów:



1. Be Beauty Spa, ujędrniająca sól do kąpieli z ekstraktem z lotosu- recenzję tej soli możecie przeczytać TUTAJ. Niestety, ale ten zapach nie przypadł mi do gustu. Jeżeli się zdecyduję ponownie to na inny zapach. Może kupię.


2. Adidas, Floral Dream, Dezodorant perfumowany w sprayu dla kobiet- zalegał u mnie strasznie długo i nareszcie udało mi się go wykończyć. Na początku zapach był ok, potem zaczął mnie denerwować i tak już zostało. Nie kupię ponownie!

3. Avon Naturals, Regenerujący spray do ciała, Czereśnia i gałka muszkatołowa- w składzie na pierwszym miejscu znajduje się alkohol i po psiknięciu faktycznie to czuć. Dopiero po chwili można szukać zapachu, który i tak utrzymuje się bardzo krótko. Nie kupię ponownie!


4. Bielenda, zmywacz do paznokci i tipsów, bezacetonowy witaminowy- dobry i tani zmywacz. Używam go już dłuższego czasu i jestem bardzo zadowolona. Kupię ponownie!

5. Marion Spa, Maseczka wygładzająca Peel-off- ekstrakt z moreli i wiśni- o tej maseczce możecie przeczytać TUTAJ. Niestety, brak efektów. Nie kupię ponownie!

A jak tam Wasze denka? Używałyście kosmetyków, które tu przedstawiłam? :)