niedziela, 30 listopada 2014

Jak oszczędzać na kosmetykach, nie rezygnując z nich- cz. 2

Wpis o tym "Jak oszczędzać na kosmetykach, nie rezygnując z nich" spotkał się z bardzo fajnym odbiorem z Waszej strony, dlatego dzisiaj postanowiłam stworzyć jego drugą część, na podstawie swoich nowych pomysłów, oraz tego, co zaproponowaliście w komentarzach. Mam nadzieję, że również z tych propozycji chętnie skorzystacie i będziecie mogły sobie na kolejnych zakupach pozwolić na nieco więcej. Pierwsza część możecie przeczytać tutaj.


1. Zamawiaj przez internet- wiele produktów w internecie można dostać dużo taniej, niż stacjonarnie. Dokładnie te same produkty często na allegro, czy w drogeriach internetowych kosztują grosze, natomiast w sklepie stacjonarnym majątek. Pamiętaj, że stacjonarnie płacisz też za wynajem lokalu, czy liczniejszą obsługę.

2. Dziel koszty przesyłki, lub poluj na darmową dostawę- zamawiając kosmetyki w internecie warto zapytać siostrę/mamę/przyjaciółkę/współlokatorkę czy nie chciałyby również czegoś zamówić. Dzieląc koszt przesyłki na 2, czy nawet więcej osób, zaoszczędzamy kolejne kilka złotych. Alternatywą do tego rozwiązania są darmowe dostawy. Warto z nich korzystać, jednak śledzenie takich informacji wymaga już trochę czasu i cierpliwości.

3. Używaj wspólnie z innymi- są produkty o takiej pojemności, które naprawdę ciężko zużyć samodzielnie, albo wręcz jest to niemożliwe. Wykończenie lakieru do paznokci przed jego zgęstnieniem jest trudne. We dwie, łatwiej dacie mu radę, a dzieląc się swoimi zbiorami macie znacznie większą gamę kolorów.

4. Nie skreślaj tanich produktów- o tym, że cena nie zawsze jest wyznacznikiem jakości, przekonałam się już niejednokrotnie. Produkty tanie, często dyskontowe są dobre, a jednocześnie kosztują kilka złotych mniej, niż ich markowe odpowiedniki. Tutaj prym zdecydowanie wiedzie Biedronka. Tańsze drogeryjne marki również spisują się nieraz lepiej, niż te znane i drogie. Pamiętaj, często płacisz duże pieniądze nie tylko za produkt, ale też za jego reklamę!

5. Wykorzystaj potencjał swojego telefonu- obecnie większość z Was posiada smartfony, które dają duże pole do popisu. Za przykład, może posłużyć chociażby aplikacja KWC, za pomocą której możesz sprawdzić w drogerii, czy kosmetyk jest warty zakupienia, czy lepiej nie patrzeć nawet w jego stronę. Można również zajrzeć na blogi ;).

6. Porównuj ceny w różnych sklepach- pamiętaj że w różnych sklepach są różne ceny. I nie mówię tutaj o tym, żeby biegać po całym mieście, bo coś tam jest tańsze o 5 groszy. Nie od dzisiaj jednak wiadomo, że Natura jest droższa od Rossmanna, a Rossmann od marketów. Ceny w różnych miejscach potrafią różnić się nawet o kilka złotych!


7. Pamiętaj o tym, co już masz- myślę, że wielu z Was zdarzyło się wrócić z zakupów i stwierdzić, że jakiś produkt już macie i wcale go nie potrzebowałyście. Nie dajcie się ponieść fali promocji. Dwa razy zastanówcie się, czy dany kosmetyk na pewno jest Wam potrzebny.

8. Zachowaj rozsądek robiąc zapasy- zapasy to dobra rzecz. Na promocji możesz kupić taniej np żel pod prysznic, który wykorzystasz za miesiąc, czy dwa. Ale jeżeli w Twoich zapasach jest 20 żeli to zaczyna się problem. Produkty mogą się przeterminować, zanim zdążysz je wykorzystać.

9. Znajdź nowe zastosowanie dla bubli- o rozczarowanie jakimś produktem nie trudno. Niesprzyjającą naszym włosom odżywkę możemy wykorzystać do golenia nóg, a szampon do mycia pędzli, czy nawet podłogi. Takich rozwiązań jest naprawdę dużo, wystarczy trochę pokombinować, żeby nie wyrzucać pieniędzy do kosza. Zużyjesz do końca i nie będziesz aż tak bardzo żałować nieudanego zakupu.

10. Przechowuj jak należy- ten punkt tyczy się przede wszystkim lakierów do paznokci, chociaż nie tylko. Ważne jest, żeby swoje kosmetyki trzymać w miejscu ciemnym, chłodnym, a lakiery w lodówce, jeśli tylko mamy taką możliwość. Słoneczny parapet to na pewno nie jest dobre miejsce na nasze kosmetyki.

Jakie są Wasze sposoby na oszczędzanie bez wyrzeczeń?

piątek, 14 listopada 2014

Denko!


Mamy połowę listopada, a ja wciąż pozostaje w tyle z moim denkiem. W zeszłym miesiącu nie miałam co pokazać, dlatego postanowiłam zaczekać jeszcze miesiąc i zrobić denkowy post z dwóch miesięcy. Nie przedłużając, zapraszam Was do moich krótkich recenzji o zużytych kosmetykach.


Pettenon Cosmetici, Sercial, Crema al Latte, Maska do włosów- skusiłam się na nią po zużyciu mlecznego Kallosa. Początkowo byłam nią zachwycona, szczególnie zapachem. Z czasem jednak znudziła mi się do tego stopnia, że zużywałam ją na siłę. Nie zauważyłam większych zmian w stanie moich włosów po jej zużyciu. Raczej nie kupię ponownie.

Rossmann, Isana Hair Professional, Odżywka do włosów kręconych- nie robiła z moimi włosami nic szczególnego, ale mimo wszystko była dość przyjemna w stosowaniu. Taka na co dzień, kiedy brakuje czasu na coś mocniejszego. Może kupię ponownie.

Joanna, Naturia, Odżywka bez spłukiwania z miodem i cytryną- kolejny produkt, który nie wyróżnia się niczym szczególnym. W niewielkim stopniu niweluje puszenie i ułatwia rozczesywanie. Na pewno spróbuję innych wersji. Może kupię ponownie.


PZ Cussons, Original Source, Żel pod prysznic, Malina i kakao- o tym żelu pisałam tutaj. Nie zrobił mi krzywdy, całkiem dobrze mył, ale kompozycja zapachowa kompletnie nie przypadła mi do gustu. Nie kupię.

Ziaja, Intima, Płyn do higieny intymnej, Konwalia- to już nie pierwsza moja buteleczka Ziajowego płynu. Tani, dobry, polski produkt. Kupię ponownie.

Lirene Dermoprogram, Intensywna regeneracja, Balsam do ciała- z przykrością muszę stwierdzić, że na pewno nie była to intensywna regeneracja. Raczej zwykły balsam dla mało wymagającej skóry z parafiną na czele, która pozostawia lepki film. Nie kupię ponownie.


Rimmel, Extra Super Lash Mascara, Tusz do rzęs- kolejny produkt, gdzie producent obiecuje ekstra, super rzęsy, a dostajemy ekstra, super, zwykły tusz. Bardzo przeciętny, a cena nieadekwatna do jakości. Nie kupię ponownie.

Miyo, Super Lash Mascara 3 in 1 Action, Tusz do rzęs- ten tusz pokochałam od pierwszego użycia! W końcu trafiłam na świetnie pogrubiający i wydłużający tusz za naprawdę fajną cenę. Na pewno kupię ponownie!


Dax Cosmetics, Perfecta Oczyszczanie, Peeling drobnoziarnisty z minerałami morskimi i krzemionką- do recenzji odsyłam tutaj. Póki co, jest to najlepszy peeling z jakim miałam do czynienia i na pewno sięgnę po niego jeszcze wiele razy. Kupię ponownie.

Lirene Dermoprogram, Nawilżanie, Maseczka samowchłaniająca z wyciągiem z wiśni z Barbados- o tej maseczce pisałam tutaj. Wypadła naprawdę słabo, nawilżenia nie zauważyłam praktycznie żadnego. Niestety, ale nie kupię ponownie.


Dajcie znać jak Wasze denka!
Udanego weekendu! :)

wtorek, 4 listopada 2014

Nawilżanie z Lirene, czyli maseczka samowchłaniająca

Jakiś czas temu wpadłam w szał kupowania maseczek do twarzy. Właściwie trwa on do dzisiaj, bo szkoda nie wrzucić do koszyka, skoro kosztują naprawdę grosze. O ile na początku używałam ich sumiennie, tak teraz przestało mi to trochę wychodzić. Staram się jednak nie zapominać o nich zupełnie i od czasu do czasu kieruję swoje kroki do łazienki w celu nałożenia którejś z nich. Ostatnim razem padło na Lirene Dermoprogram. Zmierzyłam się z maseczką nawilżającą z wyciągiem z wiśni z Barbados. Sama nie wiem czemu, ale już od początku liczyłam na wiele.


Cena i dostępność:
Jak większość maseczek, produkt nie jest drogi. W zależności od miejsca zapłacimy za nią około 2-3zł za 10ml. Swoją zakupiłam przy okazji którejś z Biedronkowej gazetki kosmetycznej za niecałe 2zł. Trochę drożej można je dostać w większości sieciowych drogerii.

Informacje od producenta:

Skład:

Moja opinia:
Po otwarciu saszetki mamy do czynienia z białą maseczką o kremowej konsystencji i typowo kremowym, dość intensywnym zapachu. Już na 4 miejscu w składzie mamy parafinę, a tym samym maseczka jest tłustawa, i taką też pozostawia po sobie powłokę. Rozprowadza się bez najmniejszego problemu. Chwilę po nałożeniu, odczułam na twarzy delikatnie, niezbyt przyjemne pieczenie, jednak nie zrobiła mi ona żadnej, nawet najmniejszej krzywdy. Produkt stosowałam na dwa sposoby- tak jak zaleca producent, czyli bez zmywania, oraz ze zmywaniem. Po zmyciu maseczki, skóra jest przyjemna w dotyku, miększa, ale w bardzo niewielkim stopniu. Wrażenie delikatności, wygładzenia jest znacznie wyraźniejsze przy pozostawieniu maseczki. Uważam jednak, że jest to złudne uczucie, które funduje nam parafina. Mimo wszystko, w obu przypadkach efekty są chwilowe. Właściwie już po kilku godzinach można o nich zapomnieć. Jak wspomniałam na początku, pokładałam w tej maseczce duże nadzieje. Niestety, szybko się rozczarowałam i daję jej +2/5.

Które produkty Lirene polecacie, a które wręcz przeciwnie? :)