Witajcie Kochani!
Ostatnio trwa u mnie dobra passa i coraz rzadziej trafiam na kompletne buble. Dzisiejszy post poświęcony jest peelingowi, który stał się już niemal legendą w blogosferze. Szczerze powiedziawszy, długo zwlekałam z jego kupnem. Zawsze do mojego koszyka wpadało coś innego- bo promocja, bo fajny zapach, bo to i tamto. Aż trafiłam w Biedronce na ten sławny peeling myjący Joanny z serii Naturia. Tym sposobem trafiła do mnie wersja wygładzająca o zapachu kiwi. Buteleczka jest już właściwie pusta, zatem czas dorzucić swoją opinię.
Informacje od producenta:
Moja opinia:
Koszt peelingu jest naprawdę niski- około 4-5 zł za 100ml. Minusem jednak jest jego słaba wydajność, gdyż starcza zaledwie na kilka razy. Opakowanie jest małe, poręczne i przede wszystkim wygodne. Dobrze zatrzaskujące się zamknięcie nie naraża nas na wylewanie się produktu. Słodki, przyjemny zapach nie jest faktycznie zapachem kiwi, brakuje w nim cierpkości. Mimo to, bardzo przypadł mi do gustu i nie śmierdzi na kilometr chemią. Po nałożeniu na skórę i rozprowadzeniu, peeling zaczyna się lekko pienić, co znacznie ułatwia dokładne ścieranie.
Zawartość drobinek w produkcie jest duża, spełniają one świetnie zadanie. Są dosyć małe, świetnie wygładzają, a jednocześnie nie są ostre i nieprzyjemne w stosowaniu. Skóra po peelingu jest miękka, wygładzona i odświeżona.
Po ostatnim rozczarowaniu peelingiem gruboziarnistym Joanny (klik), nie spodziewałam się tak świetnego produktu. Żałuję jedynie tego, że nie można dostać go w większych, wydajniejszych opakowaniach. Z wielką przyjemnością daję mu 10/10 i na pewno skuszę się też na inne wersje zapachowe.
Jakie są Wasze ulubione peelingi?