poniedziałek, 14 grudnia 2015

Maseczka z nutką kakao, czyli Ziaja Masło Kakaowe


Moja miłość do naszej polskiej Ziaji trwa nie od dzisiaj. Dlatego, kiedy już jakiś czas temu wydali oni nową serię maseczek moje oczy się zaświeciły, a nogi poprowadziły do drogerii. Z radością chwyciłam maseczkę z serii Masło Kakaowe i dzisiaj nadszedł czas na jej recenzję.

Informacje od producenta i skład:


Kilka słów ode mnie:

Maseczka, jak każdy produkt z serii Masło Kakaowe, przepięknie pachnie! Jej kolor, wbrew mojemu przekonaniu okazał się jasny, delikatnie zabarwiony. Konsystencja maseczki jest bardzo delikatna, na szczęście w niczym nie przypomina tępej konsystencji kremu z tej samej serii. Rozprowadza się bez najmniejszego problemu, a saszetka starcza na około 2-3 razy. Po nałożeniu produktu skóra delikatnie zaczęła mnie piec, jednak maseczka nie podrażniła, ani nie spowodowała zaczerwień. Po bezproblemowym zmyciu, skóra stała się miękka, delikatniejsza, a koloryt został w niewielkim stopniu wyrównany. Nie zdecydowałam się na starcie jej jedynie wacikami z obawy przed zapchaniem. Obecnie nie mam też większych problemów z suchymi skórkami, ale obawiam się, że maseczka by sobie z nimi nie poradziła. Ostatecznie, nie wypadła najgorzej, jednak nie stała się moim faworytem. Znam zdecydowanie lepsze i skuteczniejsze maseczki tej firmy, jak chociażby regenerującą z glinką brązową.

A jakie są Wasze doświadczenia z tą maseczką?

wtorek, 8 grudnia 2015

Denko

Witam się z Wami po długiej przerwie. Na dzień dzisiejszy jednak nie jestem w stanie stwierdzić, czy wrócę na stałe do blogowania. Obecnie piszę pracę magisterską, wolny czas poświęcam na przygotowania do ślubu. Skąd zatem dzisiejszy wpis? Nawyk odkładania opakowań po zużytych butelkach mocno się u mnie zakorzenił, nie zawsze pamiętam jaki kosmetyk mi przypadł do gustu, a jaki nie. Wtedy lubię zajrzeć do moich postów denkowych i wszystko staje się jasne. Czas opróżnić torbę denkową, zatem jestem z postem :).


Rossmann, Isana, Wiosenny żel pod prysznic z ekstraktem z owoców malin- nie wyróżnił się niczym spośród wszystkich żeli Isany. Dobrze mył, ładnie pachniał, nie wysuszał. Jeżeli kiedyś pojawi się znowu to może kupię ponownie.

Bielenda, Fruit Bomb Spa, Winogronowy peeling do ciała, Pielęgnacja i nawilżenie- zakochałam się w tym peelingu po uszy. Przepięknie pachniał, dobrze ścierał i pozostawiał przyjemną warstwę na skórę (po raz pierwszy mi nie przeszkadzała!). Kupię ponownie.


Rexona Women, Pure Protection, Antyperspirant w sprayu- spisała się tak samo dobrze jak wszystkie wersje które do tej pory miałam. Nie mam jej nic do zarzucenia, a co najważniejsze, nie brudzi ubrań. Kupię ponownie.

Rexona Women, Invisible Pure, Antyperspirant w sprayu- tak samo jak w przypadku Pure Protection nie mam jej nic do zarzucenia. Kupię ponownie.

Ziaja, Antyperspirant Bloker- absolutny hit za niewielkie pieniądze. Spełnia wszystkie obietnice producenta, blokuje pocenie, chociaż delikatnie podrażnia. Kupię ponownie.


Timotei, Intensywna odbudowa, Odżywka do włosów suchych i zniszczonych- zużyłam już kilka tych odżywek i chętnie zużyję kilka następnych. Ładnie pachnie, ułatwia rozczesywanie, świetnie sprawdza się kiedy nie mam czasu na maskę. Kupię ponownie.

Garnier, Fructis, Siła i Blask, Szampon wzmacniający 2 w 1- używam od czasu do czasu, żeby mocniej oczyścić skórę głowy. Sprawdza się do tego idealnie, dobrze oczyszcza, ładnie pachnie. Kupię ponownie.

Farmona, Herbal Care, Szampon, Skrzyp polny- zakochałam się w tym szamponie już po kilku użyciach. Świetnie pachnie, dobrze myje i włosy na niego dobrze reagują. Kupię ponownie.

Garnier, Ultra Doux, Odżywka do włosów suchych i zniszczonych, Awokado i masło karite- ta polecana odżywka totalnie się u mnie nie sprawdziła. Za bardzo obciążała włosy, już po kilku godzinach nadawały się do ponownego umycia. Nie kupię ponownie.


Skino, Łagodzący żel do golenia dla skóry wrażliwej- Biedronkowy żel, który bardzo dobrze sobie radzi i nie odstaje od droższych odpowiedników. Kupię ponownie.

All About Beauty, Bezalkoholowy łagodzący tonik do twarzy, Kojąco-nawilżający- zużyłam tego toniku już kilka butelek i ciągle jestem z niego tak samo zadowolona. Recenzję możecie przeczytać tutaj. Kupię ponownie.

Soraya, Kolagen+ Elastyna, Pielęgnacyjny krem nawilżający- ładnie nawilżał skórę, przy regularnym używaniu stawała się bardziej jędrna i napięta, dobrze sprawdzał się po makijaż. Kupię ponownie.


Carrefour, Regenerujący zmywacz do paznokci z ekstraktem z dzikiej róży- nie wiem co producent miał na myśli pisząc "regenerujący", ale dawno nic tak nie zmasakrowało mi paznokci. Jedyny plus tego zmywacza to zapach. Nie kupię ponownie.

Marquis, Balsam do ciała- bardzo przeciętne mazidło. Nie zauważyłam żadnego działania na skórę, zapach również nie przypadł mi do gustu, chociaż nie był najgorszy. Nie kupię ponownie.

Neutrogena, Formuła Norweska, Odżywcza emulsja do ciała z maliną nordycką, próbka- zużyłam ją do rąk i nawet polubiłam. Ładnie pachnie, dobrze się wchłania, całkiem dobrze nawilża. Nie wiem jak sprawdzi się na ciele, ale chętnie przetestuję to w przyszłości. Kupię ponownie.

Laura Conti, Vitamin Booster, Koncentrat witaminowy do paznokci- o tej odżywce pisałam tutaj. Nie była zła, sprawdziła się lepiej, niż większość drogeryjnych odżywek, ale ciągle nie było to to, czego potrzebowałam. Może kupię ponownie.

Avon, Super Full Mascara, Tusz do rzęs- dawno nie miałam tak beznadziejnego tuszu. Właściwie to poużywałam chwilę, potem poleżał, aż wysechł i z radością się go pozbywam. Recenzję możecie przeczytać tutaj. Nie kupię ponownie.



Celia, 1 i 2, Maska do włosów intensywnie regenerująca- nie nazwałabym tego produktu maską, raczej delikatna odżywką, którą łatwo zabrać w podróż i ułatwi rozczesanie włosów. Nie kupię ponownie.

Ziaja, Liście Zielonej Oliwki, Oliwkowa maska regenerująca z kwasem hialuronowym-  całkiem przyjazna maseczka za niewielkie pieniądze. Może kupię ponownie.

Ziaja, Maska oczyszczająca z gliną szarą, skóra mieszana i tłusta- o taj maseczce pisałam tutaj. Nie polubiła się  z moją skórą i nie zauważyłam żadnych efektów. Nie kupię ponownie.

Verona, Oliwkowa maseczka ekspresowo liftingująca- przeczytać o niej możecie tutaj. Bardzo przeciętna maseczka o ładnym zapachu. Nie kupię ponownie.

Rossmann, Rival de Loop, Maseczka na dobre samopoczucie, Truskawka i wanilia- recenzja tej maseczki dostępna jest tutaj. Całkiem fajnie działała, ale ma dosyć ciężki i intensywny zapach. Może kupię ponownie.

Ziaja, Kozie Mleko, Maska do twarzy, cera sucha- świetna maseczka za grosze. Nawilża, pielęgnuje, ładnie pachnie. Jedna z lepszych, jakie miałam okazje używać. Kupię ponownie.

Lirene, Dermoporgram, Peeling enzymatyczny bez konieczności tarcia z wyciągiem z owoców- peeling radzi sobie bardzo słabo, efekty są prawie niezauważalne. Nie kupię ponownie.

Dax Cosmetics, Perfecta, Oczyszczanie, Peeling gruboziarnisty z minerałami morskimi i drobinkami orzecha- skusiłam się na niego ze względu na moje uwielbienie wersji drobnoziarnistej. Ten peeling drapie, a nie ściera i na dodatek ma niezbyt przyjemny zapach. Zdecydowanie nie tego oczekiwałam. Nie kupię ponownie.

Znacie te produkty?

poniedziałek, 7 września 2015

Micelarny płyn do demakijażu od AA


Codzienny demakijaż to temat bardzo ważny. Każda z nas ma swój, ulubiony sposób. Moim  jest zdecydowanie żel do demakijażu z Be Beauty. Od czasu do czasu jednak zdarza mi się sięgnąć po coś innego. Tym innym czymś był tym razem płyn micelarny AA Colagen Hial.

Informacje od producenta i skład:


Kilka słów ode mnie:
Płyn micelarny AA został zamknięty w wygodnym, szczelnym opakowaniu, chociaż działającym dosyć ciężko. Po otwarciu dobiega nas mocny, natarczywy, niezbyt przyjemny zapach kojarzący się z gabinetem lekarskim. Już na starcie stawia go to na niezbyt dobrej pozycji. Konsystencja i kolor raczej nikogo nie zaskoczą- płyn, jak każdy tego typu produkt jest wodnisty i bezbarwny. Produkt nie wymaga zmywania, jednak ja robię to zawsze. W innym przypadku pozostawia po sobie nieprzyjemną, lepką powłoczkę, która daje poczucie nieświeżości. Ze zmywaniem makijażu nie radzi sobie kompletnie. Nawet sam tusz sprawia mu problem i pozostawia jego resztki na rzęsach. Płyn przeznaczony jest do skóry wrażliwej i skłonnej do alergii i w tym jednym przypadku radzi sobie nieźle. Nie powoduje żadnych podrażnień, pieczenia, nie powoduje szczypania czy zaczerwienienia oczu. Mimo to, nie spełnia swojej najważniejszej i głównej funkcji, czyli usuwania makijażu. Zdecydowanie nie jest to mój produkt marzeń. 

Jakie są Wasze ulubione produkty do demakijażu?

piątek, 21 sierpnia 2015

Denko


Skończył się lipiec, minęło już całkiem sporo dni sierpnia, więc czas na denko. Tym razem nieco przesunięte ze względu na mój dwutygodniowy wyjazd. Ostatnio częściej zdarza mi się robić denka z dwóch miesięcy, zamiast z jednego.  Tak jest też tym razem, pokaże Wam dzisiaj zużycia z czerwca i lipca.


Lirene, Dermoprogram, Tonik nawilżająco- oczyszczający- polubiłam się z nim od pierwszej, aż do ostatniej kropli. Świetnie odświeża, jest delikatny, a przy tym  wszystkim przepięknie pachnie. Kupię ponownie.

Be Beauty, Micelarny żel nawilżający do mycia i demakijażu- jego recenzję możecie przeczytać tutaj. W moim denku pojawiał się wiele razy i na pewno zagości w nim jeszcze nie raz. Kupię ponownie.

Rossmann, Isana, Kremowy żel pod prysznic z ekstraktem z pereł- samemu żelowi, jak zawsze, nie mam nic do zarzucenia. Dobrze się pieni, oczyszcza, jest tani i wydajny. Jedynie jego zapach średnio przypadł mi do gustu, jest nieco męski. Nie kupię ponownie.


Skino, Łagodzący żel do golenia dla skóry wrażliwej- kolejny produkt z Biedronki, który przypadł mi do gustu. Jest tani, wydajny, a przede wszystkim spełnia moje wymagania. W niczym nie odstaje od droższych żeli. Kupię ponownie.

Lirene, Dermoprogram, Cera naczynkowa, Krem na nawilżająco wzmacniający na dzień, SPF 20- jeden z lepszych kremów, który miałam w ostatnim czasie. Ładnie nawilżał i znacznie poprawił stan mojej naczynkowej cery. Kupię ponownie.

Nivea, Soft, Krem intensywnie nawilżający- ten produkt zna chyba każdy. U mnie na twarzy nie sprawdza się kompletnie i powoduje pieczenie, a do ciała używam balsamów. Raczej nie kupię ponownie.

Rossmann, Isana, Migdałowy zmywacz do paznokci z acetonem i olejkiem pielęgnacyjnym- tani, wydajny, dobrze usuwa lakier i nie niszczy tak bardzo paznokci. Kupię ponowie.


Joanna, Stylling Effect, Guma do kreatywnej stylizacji włosów- obecnie nie używam tego typu produktów, dlatego leci do kosza. Mimo wszystko przyjemna, tania i całkiem nieźle spełnia swoje zadanie. Jeżeli będę potrzebować to może kupię ponownie.

L'biotica, Biovax, Intensywnie regenerująca maseczka, Keratyna i jedwab- całkiem przyjazna maska, po której nie musiałam walczyć z puszącymi się włosami, dobrze je ujarzmiała i ładnie się układały. Kupię ponownie.

Hegron, Gel Spray, Żel w rozpylaczu- niekoniecznie dobry na co dzień, ale świetnie sprawdza się na większe wyjścia. Dobrze utrwala fryzurę, a przy tym wszystkim nie obciąża i nie skleja włosów. Kupię ponownie.


Tusz do rzęs, No name- nie pamiętam już co to za tusz, napisy całkowicie się starły, opakowanie połamało, a zawartość zaschła już pewnie lata temu. Odnalazłam go przy porządkach i nie jestem w stanie nic o nim powiedzieć, poza tym, że nie kupię ponownie.

My Secret, Sensitive Mascara, Hypoalergiczny tusz do rzęs- mimo że nie mam problemów z wrażliwymi oczami to ten HYPOALERGICZNY tusz je podrażniał. Dodatkowo ma beznadziejne, łamiące się opakowanie co widać na zdjęciu. Nie kupię ponownie.

Tusz do rzęs, No name- z tym tuszem jest podobna historia co z pierwszym. Nie używany od lat i zaschnięty. Nie kupię ponownie.

Soraya, Max Satin, Podkład kryjący- z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że stał się jednym z moich ulubionych podkładów. Świetnie kryje, nie smuży, doskonale wtapia się w skórę. Delikatnie wysusza, ale nie robi tragedii. Kupię ponownie.

Miss Sporty, Eye Pencil, Kredka do oczu 001- dosyć przeciętna kredka. Bez zachwytu, ale też i bez krytyki. Dosyć miękka i w miarę wygodna w używaniu. Może kupię ponownie.

Cienie do oczu, No name, niebieski i fioletowy- leżały już od dawna pokruszone, stare i zniszczone. Zawartość wyleciała od razu, bo brudziła wszystko dookoła. Nie kupię ponownie.

My Secret, Matt Eye Shadow, Matowy cień do powiek, Czarny nr 510- nie do końca zdenkowany, ale przeniesiony do paletki. Jestem z niego dosyć zadowolona i możliwe że sięgnę też po inne kolory. Może kupię ponownie.

Sensique, Trendy Colour, Potrójne cienie do powiek- całkiem przyjemne jak za taką cenę cienie. Moje, w odcieniach brązu spisywały się na tyle dobrze, że zużyłam je do samego końca. Cienie nie obsypują się, są w miarę dobrze napigmentowane i mają całkiem dobrą trwałość. Kupię ponownie.


Ziaja, Maska oczyszczająca z glinką szarą, Skóra mieszana i tłusta- recenzję publikowałam tutaj. Niestety ale zawiodła mnie brakiem jakichkolwiek efektów. Nie kupię ponownie.

Ziaja, Masło kakaowe, Kremowa maska odżywcza- jej recenzja pojawi się na dniach. Póki co, mogę powiedzieć, że znam zarówno lepsze jak i gorsze maseczki, ta wypada przeciętnie. Może kupię ponownie.

Dax Cosmetics, Perfecta Oczyszczanie, Peeling drobnoziarnisty z minerałami morskimi i krzemionką- do pełnej recenzji odsyłam tutaj. Po raz kolejny powiem, że jest to mój ulubiony peeling i kupię ponownie.

Love Me Green, Organiczny balsam do ciała, próbka- w zapasach czeka na mnie pełnowymiarowe opakowanie, dlatego nie będę wypowiadać się na temat samej próbki.

Znacie te kosmetyki? :)

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Jeden z nielicznych zachwytów Avonem!


Dzisiejszy poranek zaczęłam od maseczki. Tym razem sięgnęłam po kończącą się już maseczkę do twarzy z glinką z Tureckiej Łaźni Termalnej. Czekała na swoją kolej już od dłuższego czas, ale dzięki temu przetestowałam ją na wszystkie strony. Wiele razy wspominałam, że Planet Spa to jedyna seria Avonu, która ma u mnie prawo bytu ze względu na swoją jakość. I tym razem się nie zawiodłam.

Informacje od producenta i skład:


Kilka słów ode mnie:
Maseczkę można kupić już za około 10 zł/75ml (obecnie ma nowe opakowanie). Do tego jest naprawdę wydajna. Konsystencję ma dosyć gęstą, ale łatwo się rozprowadzającą. Zapach jest delikatny, przyjemny i nie męczący. Maseczka zasychając staje się jasna i delikatnie się kruszy. Przy zmywaniu stawia niewielki opór, ale bez większych problemów. Produkt urzekł mnie swoim naprawdę świetnym i skutecznym działaniem. Skóra po zabiegu jest dobrze oczyszczona, zmatowiona i delikatnie napięta. Jej wygląd znacznie się poprawia, wygląda na zdrowszą, świeższą i wypoczętą. Maseczka pochłania nadmiar sebum i świetnie radzi sobie z zaskórnikami. Jedynym minusem jest to, że przy regularnym stosowaniu może wysuszać, dlatego warto zadbać również o porządne nawilżanie skóry.



W maseczce zakochałam się od pierwszego użycia. Spełnia wszystkie moje oczekiwania, działa naprawdę skutecznie i na dodatek dostępna jest w świetnej cenie w stosunku do jakości i wydajności. Polecam z czystym sumieniem.


Które maseczki z Avonu są Waszymi ulubionymi? 

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Ważne nowości na facebook'u!

Stało się! Po niemalże 3 latach funkcjonowania bloga wreszcie nadszedł ten moment! Od dzisiaj możecie śledzić mnie również na facebook'u, dzięki czemu jeszcze łatwiej i szybciej będziecie mogli być na bieżąco ze wszystkimi postami! 
A już wkrótce kolejne, nowe wpisy!
Zapraszam do lajkowania i do następnego posta! :)
Trzymajcie się ciepło!


sobota, 1 sierpnia 2015

Ziaja z glinką szarą, czyli oczyszczanie maseczką


Po chwilowych perypetiach z komputerem, po utracie wszystkich danych i po przymusowej przerwie od blogowania wracam! Tym razem pojawiam się z kolejną maseczką (a przedstawiłam Wam ich już 20). Ostatnio częściej sięgam po maseczki oczyszczające. Tym razem padło na maskę z glinką szarą od Ziaji.

Informacje od producenta i skład:


Kilka słów ode mnie:
Wszystkie znane mi do tej pory maseczki od Ziaji miały zapach dosyć intensywny, często urzekający. Zapach wersji oczyszczającej jest bardzo delikatny, prawie niewyczuwalny. Maseczka rozprowadza się szybko, łatwo i nie sprawia problemów przy zmywaniu. Po zabiegu skóra jest... praktycznie taka sama jak przed. Nie zauważyłam prawie żadnych efektów poza delikatnym wyrównaniem kolorytu. O ile inne maseczki Ziaji zaskakiwały mnie pozytywnie, tak ta zdecydowanie mnie rozczarowała. Nie zmniejszyła porów, nie oczyściła ich, a zmatowienie trwało nie dłużej niż 5 minut. Również nawilżenie, które obiecuje producent nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. O łagodzeniu podrażnień nie jestem w stanie się wypowiedzieć, bo na chwilę obecną ich nie mam, ale zapewnić mogę, że maseczka sama w sobie krzywdy nie robi.

Tym razem Ziaja nieco mnie rozczarowała. Maseczka okazała się kompletnym niewypałem, który  nie zrobił z moją skórą kompletnie nic. Obecnie jestem w trakcie drugiej saszetki, ale nie kupię jej ponownie. Ziaja zdecydowanie może się pochwalić innymi, skuteczniejszymi maseczkami.


A jakie są Wasze doświadczenia z tą maseczką? 

niedziela, 21 czerwca 2015

Denko!


Długość dzisiejszego denka zaskoczyła mnie dosyć mocno. Zazwyczaj moje denka są skromne, a posty o nich szybkie i krótkie. Tym razem, przychodzę ze zużyciami z 3 miesięcy, które zdecydowanie odbiegają od mojej normy. Uszczupliłam nieco moje zapasy i wykończyłam kilka produktów, których końcówka czekała już od jakiegoś czasu. Usiądźcie wygodnie!


Elfa, Green Pharmacy, Szampon przeciwłupieżowy z cynkiem i dziegciem brzozowym- nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Okrutnie śmierdzi dymem papierosowym i na dodatek słabo działa. Nie kupię ponownie.

Garnier Fructis, Color Resist, Szampon wzmacniający włosy farbowane, z pasemkami- szampony Garniera przypadły mi do gustu ze względu na zapach i dokładne oczyszczanie. Nie straszne mi są SLS i im podobne, dlatego kupię ponownie.

Timotei, Intensywna odbudowa, Odżywka do włosów suchych i zniszczonych- po odżywki Timoteia sięgam od dawna. Ułatwiają mi rozczesywanie włosów i nie obciążają. Kupię ponownie.


Farmona, Sweet Secret, Piernikowe masło do ciała- recenzję możecie przeczytać tutaj. Polubiłam i bardzo możliwe, że w zimie kupię ponownie.

Soraya, Body Diet, Balsam do ciała, Wyszczuplanie i ujędrnianie- w wyszczuplanie po balsamach nie wierzę, a ujędrnienie zauważyłam tylko dlatego, że w okresie jego używania dużo ćwiczyłam. Spodobał mi się w nim jednak efekt chłodzenia. Mimo to, nie kupię ponownie.


Ziaja, Intima, Płyn do higieny intymnej, konwalia- to nie pierwsza i nieostatnia moja buteleczka tego płynu. Na pewno kupię ponownie.

Joanna, Naturia, Peeling myjący z kiwi, wygładzający- swojej recenzji doczekał się tutaj. Nie bez powodu stał się ulubieńcem niejednej z Was, a także podbił moje serce. Kupię ponownie.

Be Beauty, Micelarny żel nawilżający do mycia i demakijażu- pisałam o nim tutaj. Kupuję regularnie i nie zamierzam tego zmieniać. Najlepszy z żeli jaki miałam okazję używać. Kupię ponownie.


Rexona Women, Linen dry, Antyperspirant w sprayu- Rexona to kolejny produkt po który sięgam regularnie i któremu pozostaję wierna. Żaden z antyperspirantów mu nie dorównuje. Kupię ponownie.

Oceanic Pharmaceutic, Oillan balance- recenzję pełną pochwał możecie przeczytać tutaj. Skutecznie ratował moją wysuszoną na wiór skórę, szczególnie zimą. Kiedy znowu będę potrzebowała czegoś mocniejszego na pewno kupię ponownie.

Eveline, Młode dłonie, Przeciwzmarszczkowy krem do rąk 8w1- niewiele jestem w stanie o nim napisać. Kilka dni  po otwarciu zrobił się rzadki, śmierdzący i nadający się jedynie do kosza. Zrażona tym nie kupię ponownie.


Rossmann, Isana, Żel pod prysznic, Proteiny mleka- mimo że uwielbiam żele Isany to ten nie przypadł mi do gustu ze względu na typowo mydlany zapach. Ostatecznie zużyłam jako mydło do rąk. Nie kupię ponownie.

Rossmann, Isana, Żel pod prysznic, Melon i gruszka- po ten wariant zapachowy sięgnęłam już po raz drugi i jestem tak samo zadowolona jak za pierwszy razem. Recenzji doczekał się tutaj. Kupię ponownie.

Rossmann, Isana, Żel pod prysznic, Alpen Gluck- pięknie pachnąca limitka o zapachu kwiatu wiśni i truskawki. Jeżeli pojawi się jeszcze kiedyś w sprzedaży to chętnie kupię ponownie.


Rossmann, Isana, Żel pod prysznic,  Owocowy żel pod prysznic- kolejna wersja limitowa tak samo dobra jak inne. Jeśli pojawi się po raz kolejny to kupię ponownie.

Rossmann, Isana, Żel pod prysznic, Kremowy olejek pod prysznic- jeden z najlepszych żeli Isany, które miałam do tej pory przyjemność używać. Pięknie pachniał i zawierał w sobie małe drobinki z olejkiem. Nie mogę przeżyć faktu, że zniknął z Rossmannowskich półek. Jeśli tylko wróci to wykupię wszystkie! 

Rossmann, Isana, Żel pod prysznic, Brazylijska fiesta- kolejna owocowa limitka Isany, która spełniła moje żelowe oczekiwania. Jeśli pojawi się znowu to chętnie kupię ponownie.



Ziaja, Maska nawilżająca z glinką zieloną, skóra sucha i normalna- dosyć przeciętna jak na maseczki Ziaji. Od czasu do czasu się skuszę, jednak nie robi na mnie wielkiego wrażenia. Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj. Może kupię ponownie.

Balea, Przeciwzmarszczkowa maseczka do twarzy, Q10- póki co zużyłam dopiero jej pierwszą część, jednak nie wywołała u mnie fali zachwytu. Dosyć przeciętna. Może kupię ponownie.

Dax Cosmetics, Perfecta Spa, Manicure pielęgnacyjny, Szafirowy peelling + maska serum do rąk- po sam peeling chętnie sięgnęłabym ponownie, zaś maska wypadła beznadziejnie. Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj. Jako komplet na pewno nie kupię ponownie.

Rimmel, Stay Matte, Transparentny puder prasowany- puder po który sięgam już od dłuższego czasu. Zdecydowanie mój numer 1. Kupię ponownie.

Dajcie znać, które produkty znacie!

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Pierniczki, pierniczki, pierniczki!

Sezon na "zimowe" zapachy zdecydowanie dobiegł końca. Za oknem słońce i temperatura mocno sugerują, że czas odstawić ciężkie, słodkie kosmetyki. Tym samym ja dobiłam do końca z pierniczkowym masłem do ciała z Farmony, które udało mi się ustrzelić w naprawdę fajnej cenie w Biedronce. Za 3 kosmetyki (masło, żel i krem do rąk) zapłaciłam 15 zł. Już jakiś czas temu rozpływałam się nad Farmonowym masłem o zapachu pistacji i czekolady. A o tym jakie wywarł na mnie wrażenie piernikowy brat już informuję.


Standardowo, w tego typu kosmetykach uwiódł mnie zapach. Po prostu powalił na kolana już po pierwszym powąchaniu i co chwilę obwąchiwałam siebie, bądź otwierałam "słoiczek". Zapach jest słodki, mocno korzenny, a przy tym niechemiczny. Dodatkowo utrzymuje się długo na skórze, co spowodowało u mnie kolejną falę zachwytu! Z rozprowadzaniem masła nie miałam najmniejszego problemu. Jest lekkie, łatwe do rozsmarowania, i jak na tego typu produkt, bardzo szybko się wchłania. Nie pozostawia też po sobie żadnych tłustych warstw, chwała mu za to! Działanie tego masła też mogę ocenić pozytywnie. Nie robi szału, ale mimo to, jest naprawdę całkiem przyzwoite. Skóra jest nawilżona, miękka i... pięknie pachnąca!


Łatwo zauważycie, że pierwsze skrzypce w tym masełku gra zapach. Jest fenomenalny, nie nudzi się i podbije serce każdej, która kocha korzenne zapachy. Do tego dochodzi całkiem dobre działanie, więc czego chcieć więcej? ;)

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Błyskawiczna maseczka, czyli Verona z oliwką


Zgodnie ze swoim postanowieniem, wróciłam znowu do maseczek. Nie idzie mi to jeszcze tak dobrze i regularnie, jakbym chciała, ale ciągle do przodu. Uwielbiam maseczki za ich cenę, oraz za łatwość i szybkość stosowania. Do tego wszystkiego dochodzi często świetne działanie i mamy wszystko czego nam potrzeba. W moich zapasach już dość długo czekała błyskawiczna oliwkowa maseczka bankietowa z Verony i to właśnie na nią nadszedł dzisiaj czas.
Informacje od producenta i skład:


Kilka słów ode mnie:
Już po otwarciu saszetki poczułam piękny, świeży oliwkowy zapach, który towarzyszy, aż do momentu zmycia maseczki. Rozczarowała mnie jej konsystencja, bardzo lekka, kremowa, wręcz za rzadka. Zdecydowanie bardziej wolę treściwsze produkty. Producent na opakowaniu twierdzi, że maseczka nas odmłodzi- naprawdę? Zauważalne jest natomiast wygładzenie, odświeżenie i delikatne napięcie skóry. Cera po maseczce wygląda zdrowiej, chociaż nie są to spektakularne efekty. Według instrukcji na opakowaniu, maseczki się nie zmywa, z czym kompletnie się nie zgadzam. Produkt nie wchłania się na tyle dobrze, aby móc zetrzeć tylko nadmiar, a resztę pozostawić. Na pewno też nie stanowi dobrej bazy pod makijaż. Pozostawia po sobie nieprzyjemny film  i powoduje, że podkład się roluje.

Maseczka ma zarówno plusy, jak i minusy. Piękny zapach na pewno nie jest w stanie przyćmić niezbyt przyjaznego składu. Natomiast podobne efekty, dają także inne maseczki, z którymi bardziej się polubiłam i do których na pewno chętniej wrócę niż do Verony.

Jakie maseczki gościły ostatnio u Was?

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Trochę chomikowania, czyli moje zapasy na kolejne miesiące

Minął już prawie rok, odkład pokazywałam Wam po raz pierwszy swoje zapasy. Od tego czasu dużo się zmieniło, dlatego też przyszedł czas na małą aktualizację tego, co skrywają czeluści moich szafek. O części z tamtych kosmetyków zdążyłam już dawno zapomnieć, części używam aktualnie, a część, o zgrozo, wciąż mieszka w szafkach. Przy okazji mogę się przyjrzeć bliżej swoim zbiorom i określić za co powinnam się zabrać w następnej kolejności. Już mam kilka typów, które zostaną otwarte w najbliższym czasie. 

Żele pod prysznic to jedna z moich słabości zakupowych. Zużywam je na bieżąco, więc nie mam problemu z ich zaleganiem. Najchętniej kupowałabym je przy każdej okazji ze względu na niezliczoną liczbę wariantów zapachowych! Na szczęści staram się hamować, kiedy wiem, że kilka stoi już w szafce :).

Na balsam Ziaji czaiłam się już od dawna i w końcu go mam! Tubka AA z drobinkami złota trafiła do mnie na spotkaniu blogerek, ale w 99% zdecyduję się ją popchnąć w świat- nie przepadam za brokatem w tego typu kosmetykach. Natomiast Love Me Green z masłem karite to jeden z kosmetyków o którym po cichu marzyłam i który czeka już na swoją kolej :).

Peelingi, które czekają na swoją kolej to dwa produkty, o których wiem, że nie powinny mnie zawieść. Zarówno Isana, jak i seria Planet Spa z Avonu spisują się u mnie z reguły bardzo dobrze, więc i teraz nie powinno być problemu. Z kolei Rexona to już stały gość w mojej łazience.


Ten zestaw leży u mnie już dosyć długo. Na początku było mi go po prostu szkoda- tak ładnie wygląda. Później jakoś o nim zapomniałam i dopiero teraz przypomniałam sobie o jego istnieniu. Na pewno wezmę się za niego w najbliższym czasie.


W ostatnim czasie wykończyłam dwie duże maski do włosów, dlatego też postanowiłam uzupełnić zapasy. Kupiłam 4 maski (jedna jest już w użyciu), więc starczą mi zapewne na dosyć długo. Przy okazji wpadła również zapasowa odżywka, której używam, kiedy nie mam czasu na maskę.


Z kremów czekają na mnie 3 sztuki. Jeden na dzień i na noc, i dwa osobne na dzień i na noc. Mimo regularnego używania, kremów nie wykańczam zbyt szybko, dlatego w najbliższym czasie nie mam zamiaru zmieniać ich liczby.


Kolorówki staram się nie kupować na zapas. Zużywanie jej idzie naprawdę wolno, dlatego nie widzę większego sensu. Dosyć dawno już, dałam się jedynie skusić na tusz i eyeliner przy promocji 1+1 w Rossmannie. Oba błyszczyki, które widzicie na zdjęciu dostałam i pewnie jeszcze długo poczekają. Po błyszczyki sięgam bardzo rzadko i póki co, zużywam jeszcze poprzednie. Resztę na pewno zużyję prędzej czy później.


Jeśli chodzi o maseczki to przyznaję bez bicia, że jestem z nimi ustawiona na dość długo. Mam do nich słabość, często je kupuję, ale ostatnio jakoś rzadziej używam. Czas na zmiany :).


Sól regenerującą dostałam na spotkaniu we Wrocławiu. Niestety, jakoś nie po drodze mi do wanny. Zdecydowanie wolę szybki, pachnący prysznic. Pewnie jeszcze poczeka trochę na swoje 5 minut, chociaż nie twierdzę, że jestem do niej nastawiona negatywnie. Wręcz przeciwnie!


W moich zapasach znajdują się też dwa suplementy. O ile po Colloderm na pewno chętnie sięgnę, tak nie wiem do końca co zrobić Bust Forte. Jest to suplement na biust, jednak ja ze swojego jestem zadowolona i nie twierdzę, że potrzebuje on jakiegokolwiek dodatkowego wspomagania. Dostałam go w sierpniu i czeka na decyzję co z nim zrobić. Może spróbuję, nie wiem.


No i na koniec zostały próbki. Na co dzień używam ich bardzo rzadko. Najczęściej sięgam po nie w czasie krótkich wyjazdów, kiedy zamiast pakowania całej butelki żelu pod prysznic, czy słoiczka kremu mogę wrzucić do kosmetyczki lekkie saszetki, albo malutkie tubki. Zdecydowanie ułatwiają mi podróże :).

A Wy robicie zapasy? :)