Krem do rąk to coś, bez czego nie wyobrażam sobie życia. Po każdym myciu rąk obowiązkowo muszę je czymś posmarować i wariuję jeżeli nie mam takiej możliwości. Suche, szorstkie dłonie doprowadzają mnie do szału. Obecnie ratuje mnie krem Green Pharmacy z alosem i to właśnie o nim będzie dzisiaj kilka słów.
Cena i dostępność:
Krem dostępny jest na pewno w Naturze. Kupiłam go w promocji za zawrotną sumę 3zł/ 100ml.
Moja opinia:
Opakowanie jakie jest, każdy widzi. Ze względu na zakrętkę bezpieczne, ale jednocześnie niezbyt wygodne. Sama tubka jest miękka, więc na pewno nie będzie sprawiać problemu przy wydobywaniu resztek. Konsystencja kremu jest dosyć rzadka, delikatna, a co za tym idzie, świetnie się wchłania i niestety, ale zmniejsza też wydajność produktu. Zapach kremu jest bardzo przyjemny, delikatny i aloesowy. Na pewno nie będzie męczący, a skóra ładnie po nim pachnie.
Krem pozostawia po sobie delikatny film, który znika wraz z kolejnym myciem rąk. Mimo to, nie utrudnia on normalnego funkcjonowania poprzez lepienie się i efekt śliskich dłoni. Działanie oceniam jednak na słabe. Krem sprawdza się przy nieproblematycznych dłoniach i dobry jest do stosowania na co dzień, raczej zapobiegliwie, niż jako ratunek dla suchej skóry. Warto stosować go na zmianę z czymś treściwszym i mocniejszym. W mojej ocenie wypadł jako przeciętniak, który na pewno nie zrobi krzywdy i sprawdza się bardziej prewencyjnie. Daję mu 6/10.
Używacie regularnie kremów do rąk?
Jakie marki podbiły Wasze serca?